Wszystkie zdjęcia na blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie bez mojej wiedzy i zgody.
CHCESZ SKORZYSTAĆ - ZAPYTAJ PROSZĘ!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla dziecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dla dziecka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 maja 2016

Ochraniacze na pasy do wózka

Witajcie :)

Na dworzu jest piękna pogoda, więc zamierzamy wykorzystać ją na maksa. Dlatego szybciutko pokaże i zmykam na słoneczko z maluchami :)
Wczoraj wieczorkiem uszyłam ochraniacze na pasy do wózka.
Wykonane są z bawełny, w środku watolina.
Przydadzą się na dłuższe spacery, lecę przetestować :)




Uszytek zgłaszam do majowego Link Party



Pozdrawiam, Aga :)

PS.
Znalazłam świetnego tutka, więc gdyby ktoś chciał uszyć takie ochraniacze to zapraszam do Ani, która prowadzi bloga Mama mi szyje, a bardzo dokładny i czytelny tutorial znajdziecie tu - KLIK.


sobota, 19 marca 2016

Mój pierwszy post :)

Witajcie !

Mam na imię Agnieszka.
Jestem mamą dwójki cudownych łobuziaków.
Długo nosiłam się z zamiarem założenia bloga, aż w końcu się zdecydowałam.
Dlaczego?
Bo uwielbiam wszelakie rękodzieło i chcę się z Wami podzielić moimi próbami, postępami i potyczkami związanymi z szyciem i nie tylko.
Ale opowiem Wam jak to się zaczęło...
Jakieś półtora roku temu w Lidlu (zresztą co jakiś czas są) była do kupienia maszyna do szycia. 
I gdy mąż wrócił z zakupów, padło pytanie:
- Nie chciałabyś maszyny?
(w pierwszym momencie pomyślałam, że chodzi mu o coś do kuchni)
- Jakiej maszyny?
- Do szycia.
Spojrzałam na niego zdziwiona pytaniem i parsknęłam śmiechem, bo ja i takie urządzenie, to raczej niemożliwe połączenie.
Nigdy nie ciągnęło mnie do szycia, choć moja babcia do tej pory szyje, moja mama od wielkiego święta i nawet tata potrafi. Ja twierdziłam, że nigdy nie będę.
No, ale jak to w życiu bywa... Znacie to powiedzenie? Nigdy nie mów nigdy.
I gdy mój starszy synek miał iść do przedszkola (wrzesień 2015), zaczęły się poszukiwania worka na kapcie. Przetrząsnęłam cały internet, by znaleźć ten jeden, jedyny i niepowtarzalny, bo oczywiście z sieciówek odpadały.
Chciałam, by miał taki - swój :)
Jak znalazłam, to cena była dość wysoka (ale wierzcie mi, wart był jej).
I wtedy w mojej głowie zaświeciła się żaróweczka. A może by tak uszyć???
Ta aaa, a tak zapewniałam, że szyć nie będę.
Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Z jakiejś dzianinowej spódnicy po cioci, pod nadzorem babci, która tłumaczyła mi co, gdzie i jak, powstał mój pierwszy uszytek !
I choć miał być na próbę do nauki, synek przechodził z nim cały wrzesień.
Oto on.
TADAM...







 Naszywka oczywiście kupna.









Oczywiście nie wygląda jak ten piękny z internetu, ale za to uszyty przeze mnie :)
W taki oto sposób wpadłam jak śliwka w kompot.

Zapraszam do komentowania i wszelkich uwag.

Pozdrawiam Aga